GUSTAV MEYRINK - Golem [recenzja #69]

 


Dziwna jest ta Praga.

***


📕 WYDAWNICTWO: Wydawnictwo Vesper
🕒 ROK WYDANIA: 2014
📖 ILOŚĆ STRON: 342

OCENA:    

   

Na scenie stoi sztukmistrz. Długi, choć kształtny nos, subtelny wąsik i niezwykle przenikliwy, świdrujący wzrok. Gustav Meyrink, podobno z Wiednia. Jak każdy sztukmistrz, ma lepsze i gorsze sztuczki. I jak każdy sztukmistrz, w rękawie chowa na czarną godzinę ten jeden, jedyny trik, który wyróżni go od innych kuglarzy. Swoją specjalność zakładu. Trik Meyrinka nazywa się Golem. Wygląda jak zwykła książka, ale pozory mylą i tym razem. Ów wiedeńczyk, sobie tylko znanym sposobem, tchnął w Golema prawdziwą magię.

Litery wychodzące spod jego palców działają na wyobraźnię, a zdania przypominają obrazy. Akcja historii toczy się w starej Pradze na przełomie XIX i XX wieku, a plastyczność opisów miasta jest wręcz niesamowita. Cała powieść przypomina czarno-białą fotografię, na której w pozornym bezruchu zastygło żydowskie getto w Pradze. Niczym baśniowy potwór zamieniony w kamienną rzeźbę, tak i tutaj za nieruchomymi cegłami czynszowych kamienic krąży materia, a w pogrążonych w półmroku zaułkach czai się tajemnica. Może właśnie dlatego tak trudno jest uchwycić istotę tej powieści; wymyka się ona wszelkim próbom klasyfikacji.

Tylko w takiej scenerii mógł się udać Golem, nigdzie indziej. Powieść austriackiego pisarza, okultysty i mistyka to prawdziwy pokaz kunsztu z pogranicza sztuk, gdzie literatura miesza się z malarstwem, a wysmakowane opisy z plastycznością wizji. Efektu dopełniają cudowne, monochromatyczne ilustracje Hugo Steinera-Praga, znajomego Meyrinka. W sumie powstało ich 25, wszystkie znajdziecie w wydaniu Vesperowskim. W tych lekko zamazanych sztychach, bazujących na półcieniach i niedopowiedzeniach, dzieje się wiele, mimo pozornej statyczności. To ruch w stagnacji, śmierć w życiu, jawa we śnie. Zupełnie jak dzieje Atanazego Pernata, wycinacza kamei i głównego bohatera Golema, który w nie do końca wyjaśnionych okolicznościach przybył przed laty do Pragi. Sam nie pamięta nic ze swojej przeszłości. Mimo niejasnych pogłosek o jego problemach psychicznych, Pernat cieszy się szacunkiem żydowskiej społeczności. Zwany jest „mistrzem Pernatem” (bez ironii). Pomieszkuje w ubogim lokum w Kogucim Zaułku.

Tak się kiedyś piło w szynkach.
(źródło: Milczenie Liter)

Pewnego razu odwiedza go tajemniczy nieznajomy z prośbą o naprawienie inicjału „J” w równie tajemniczej księdze Ibbur. Życie Pernata wywraca się do góry nogami. Nasz bohater rozpoczyna tułaczkę po zaułkach Pragi i własnego umysłu, próbując odnaleźć własną przeszłość i poznać siebie na nowo. Nagabywany później przez kolegów, nie potrafił opisać wyglądu i twarzy nieznajomego, chociaż dobrze wiedział, jak ów wyglądał.

Austriacki pisarz zaludnił stronice swej powieści galerią niesamowitych postaci.

Główną rolę odgrywa tutaj tyleż niepozorny, co demoniczny Aron Wassertrum. Tandeciarz, handlarz zramociałymi przedmiotami. Całymi dniami stoi w miejscu przed swoim sklepikiem – a ja razem z Pernatem zastanawiałem się z czego żyje Wassertrum, skoro nieliczni klienci tylko go irytowali:

Chciałem myśli oderwać od Rozyny i spojrzałem w otwarte okno swego pokoju w dół na zaułek. Aron Wassertrum, jak gdyby poczuł mój wzrok, podniósł nagle ku górze swoja nieruchomą, szkaradną twarz z okrągłymi rybimi oczyma i odstającą górną wargą. Wydał mi się jak człowiek-pająk, który wyczuwa najdelikatniejsze dotknięcie swojej sieci, jakkolwiek zdaje się niewzruszony i obojętny.


Aron Wassertrum widziany oczami Hugo Steinera-Praga.

Nienawiścią w stosunku do niego pała chociażby student Charousek, którego Pernat spotyka pewnego deszczowego dnia w ciemnej bramie. Dalej: rozpustna, 14-letnia Rozyna. Rzekomo siostrzenica Wassertruma, przemykająca niczym cień między uliczkami getta, rozpalając wyobraźnię młodszych i starszych jego mieszkańców. Kolejna niezwykła postać to Amadeusz Laponder, człowiek o przezroczystej skórze pozbawionej zmarszczek, dziewczęcym nosku i delikatnych nozdrzach. Atanazy poznaje go w więzieniu i nie zdradzę chyba zbyt wiele mówiąc, że spotkanie to zaważy na dalszych losach Mistrza Pernata. Do tego dziobaty Lois, lalkarz Zwak, Vrieslander i wielu innych drugoplanowych bohaterów. Wreszcie: Szemajach Hillel, znawca kabały i mistyk, jedna z bardziej zagadkowych kreacji na kartach powieści. A przy tym ojciec tyleż pięknej, co wrażliwej Miriam.

Kartka pocztowa wysłana przez Meyrinka do Emila Preetoriusa, niemieckiego grafika, który zaprojektował okładkę do wydania "Golema" z 1916 roku.
(źródło: Music Library Hargrove, University of California, Berkeley)

No i oczywiście sam Golem, który rzekomo nawiedza Pragę co 30 lat. Meyrink sięgnął do znanego mitu i świetnie wplótł go w swoje literackie rozważania. Bohaterowie, XIX-wieczna Praga i literacki talent Meyrinka tworzą fundament unikatowego klimatu powieści. Oto jeden z przykładów, jak autor buduje napięcie:

Prokop zrobił mocny ruch ręką, nakazując milczenie, pochylił się jeszcze bardziej, ukląkł prawie na chodniku.

- Cicho, nic nie słyszycie?

Podeszliśmy ku niemu, wskazał gestem ściek kanałowy i przyłożył rękę do ucha, przysłuchując się uważnie. Chwilę staliśmy nieruchomo i nasłuchiwaliśmy nad otworem.

(…) Przez chwilę, trwającą tyle, co uderzenie serca, zdawało mi się, że na dole jakaś ręka stuka w płytę żelazną, zaledwie dosłyszalnie. Gdy w chwilę później zdałem sobie z tego sprawę, wszystko minęło, tylko w mej piersi trwało to dalej, jak echo wspomnienia i zamieniło się powoli w nieokreślone uczucie strachu. Kroki przechodzących przez ulicę rozwiały to wrażenie.

- Idźmy, po co tu stoimy? – zauważył Vrieslander.

Szliśmy wzdłuż szeregu domów. Prokop szedł niechętnie:

- Dałbym szyję, że pod nami ktoś krzyczał w śmiertelnej trwodze.

Nikt z nas mu nie odpowiedział, lecz czułem, że coś, jak cicha posępna trwoga, trzymało nasze języki w kajdanach.

Na ów nastrój niesamowitości, oprócz oczywistego talentu Austriaka składa się jeszcze jeden element: tłumaczenie. Przekład Antoniego Lange to klasa sama w sobie. Lange, sam przecież będąc pisarzem-fantastą, świetnie wyczuwał wszystkie niuanse i ukryte sensy, tłumacząc je nieraz w iście brawurowy sposób.

Posłowie Macieja Płazy – jak zawsze, robota na najwyższym poziomie. Dla samego posłowia i niesamowitych ilustracji warto sięgnąć po wydanie od Vespera. Szkoda tylko, że nie ma wersji z twardą okładką.

Widok na starą, żydowską dzielnicę w Pradze. "Tygodnik Illustrowany", nr 28 z 11 lipca 1925 r. 
(źródło: Milczenie Liter)

Jaki więc jest ten Golem? Tajemniczy, klimatyczny i metafizyczny. Tej metafizyki, nawiązań do kabały i tarota jest na mój gust za dużo. Czytelnik bez specjalistycznej wiedzy będzie się momentami czuć zagubiony. Dlatego obniżyłem ocenę. Na szczęście niesamowity nastrój, jaki udało się autorowi wykreować, przebija wszystkie wady. Jeśli nie lubicie zagadek i niedopowiedzeń, sennych majaków i symbolizmu, to omijajcie Golema szerokim łukiem. Meyrink nie ma zamiaru wystawiać kawy na ławę. Co w tej książce dzieje się naprawdę, a co tylko w głowie Pernata? Czy Golem istniał naprawdę? Jakie sekrety kryje Wassertrum? O co chodzi z kapeluszem? Co kryją podziemne tunele pod pracownią doktora Savioli? Dlaczego Pernat nie pamięta, kim był wcześniej? Na niektóre z tych pytań odpowiada Golem, z innymi trzeba sobie poradzić samemu.

Jeśli zaś nie boicie się przeniknąć do zakurzonego, żydowskiego getta w Pradze, gdzie tajemnica tajemnicę pogania, sięgnijcie po powieść Meyrinka. Jest ona przebogata w treść i możliwe interpretacje, nie wiem czy kilkadziesiąt stron pracy doktorskiej wystarczyłoby, by je wszystkie zgłębić.

Warto spróbować samemu.


Komentarze

Copyright © MILCZENIE LITER