JOE HILL - Gaz do dechy [recenzja #38]

 


Odkochałem się w Joe Hillu.

***


📕 WYDAWNICTWO: Albatros
🕒 ROK WYDANIA: 2020
📖 ILOŚĆ STRON: 516


OCENA: 


  


To nie jest tragiczna książka.  Ale nie jest też dobra. Pomogła mi coś sobie uświadomić: otóż Joe Hill nigdy nie dorówna ojcu, nigdy nie będzie Stephenem Kingiem. Niby to oczywiste, król jest tylko jeden i tak dalej… Ale trochę się łudziłem. Upiory XX wieku wciąż uważam za świetną pozycję, ocenowo w granicach „ósemki” powinna się zakręcić. Niestety, im dalej w trawę, tym gorzej. Dzisiaj wciąż jeszcze protestuję, gdy ktoś nazywa Hilla „synkiem tatusia”. Robię to jednak z coraz mniejszym przekonaniem.

A teraz konkrety, wciśnijmy  gaz do dechy, jak podpowiada sam Joe.



GAZ DO DECHY – 3/10

Motocykliści, ryk silników, spaliny, nieporozumienia i cysterna. Opowiadanie napisane razem ze Stephenem Kingiem – niestety, nudne jak motocyklowe spaliny, drętwe jak moje metafory.

MROCZNA KARUZELA – 7/10

Zapuszczone wesołe miasteczko, karuzela ze złowrogimi końmi, a wszystko zgrabnie skontrastowane ze znudzoną młodzieżą, poznającą uroki alkoholu. Może i przewidywalne, ale klimatyczne. Dobrze się bawiłem.

W rzeczywistości prawdopodobnie zmagałem się z zamkiem przez niecałe dziesięć sekund. Kiedy drzwi się otworzyły, wpadłem do środka tak szybko, że potknąłem się o próg i runąłem na podłogę, aż straciłem dech, aż z piersi uszło mi całe powietrze. Poderwałem się na czworaki, krzycząc i wydając nieartykułowane odgłosy. Kopnięciem zatrzasnąłem za sobą drzwi, po czym skuliłem się na boku i rozpłakałem. Dygotałem, jakbym wskoczył do przerębla. Dopiero po kilku minutach udało mi się pozbierać i wstać. Trzęsąc się, podszedłem do drzwi i wyjrzałem przez wąskie okienko.

STACJA WOLVERTON 4/10

Przedsiębiorca-kapitalista podróżuje pociągiem. Znudzony, z lekkim zdziwieniem zauważa za oknem wilka. Ehh, ci protestujący i te ich przebrania – myśli sobie… Im dalej, tym gorzej.  Średnio udana baśń. 

NAD SREBRZYSTĄ WODĄ JEZIORA CHAMPLAIN 5/10

W wodach tajemniczego jeziora Champlain dzieciaki znajdują… prawdziwego dinozaura. Snują marzenia o bogactwie i sławie, która na nich spłynie, gdy świat się dowie. Okazuje się, że przyciągnięcie uwagi dorosłych do dziecięcego odkrycia jest trudniejsze, niż się to może wydawać. Znamy to, prawda? Jak się może skończyć ta historia? 

FAUN 6/10

Narnia dla myśliwych. Ekscentryczny milioner raz do roku (za sowitą opłatą) pozwala amatorom polowania na prawdziwe wyzwanie. Po skorzystaniu z małych drzwiczek w jego domu, trafiają do świata, gdzie toczy się walka na śmierć i życie. Mają okazję upolować prawdziwego… fauna. Przyzwoita historia.

SPÓŹNIALSCY 4/10

Biblioteka, książki podróżujące w czasie, samotność i duchy… Brzmi obiecująco? Może i tak, ale rozczarowuje i nudzi.

JESTEŚ DLA MNIE NAJWAŻNIEJSZA 6/10

Jeden z lepszych momentów Gazu do dechy. Historia pewnych urodzin dojrzewającej, zbuntowanej dziewczyny. Chciała je spędzić z paczką przyjaciół; przypadek sprawił, że jej towarzyszem staje się mechaniczny automaton. Momentami przypominało mi to historię  Pop Art z debiutanckiego zbioru opowiadań Hilla, Upiorów XX wieku.

KCIUKI 5/10

Wojna i polityka. Brzmi to jak lista składników fatalnego opowiadania – ale nie było aż tak źle. Obyczajowa w zasadzie historia o kobiecie, która torturowała więźniów na Bliskim Wschodzie a teraz regularnie otrzymuje pocztą niestemplowane przesyłki, zawierające odcisk kciuka nieznajomej osoby. Co to może znaczyć?

Nawet moje opowiadanie z ojcem skrytykował! - dziwi się Hill.
(źródło: www.sechrestthings.com)


DIABEŁ NA SCHODACH 4/10

Skalne schody, które rzekomo prowadzą do samego piekła. Zakochany młodzian, nieodwzajemniona miłość. Czułem się, jakbym czytał baśń z tysiąca i jednej nocy.

TWEETY Z CYRKU UMARŁYCH 7/10

Może przesłanie jest oczywiste (oczywiście gdyby ktoś na to nie wpadł, nadgorliwy autor postanowił sam je wyłuszczyć na końcu książki), może nieco trąci tanim moralizatorstwem, ale… intryguje. Celnie przedstawiona rodzina, z konfliktami na linii córka-matka. Tajemniczy cyrk na poboczu. Bardzo niepokojące przedstawienie. Groza i krew. A wszystko opisane w telegraficznym, twitterowym skrócie.

CHRYZANTEMAMY 5/10

Tyle mojego komentarza.

W WYSOKIEJ TRAWIE 8/10

Jedno z najlepszych, jeśli nie najlepsze, opowiadanie. Stephen King maczał tu swoje paluchy, co od razu czuć. Grozą i niepokojem wieje już od samego początku, napięcie udaje się utrzymać do samego końca. Postanowiłem: nigdy nie wejdę w trawę wyższą ode mnie! Nieprzypadkowo Netflix się zainteresował. Klasa!

JESTEŚCIE WOLNI 3/10

Hill zabrał się za literaturę katastroficzną. Katastrofa.

-----

Jak widzicie, szału nie ma. Jakby tego było mało, Hill postanowił dołożyć do pieca. Otóż, wpadł na pomysł wytłumaczenia swych inspiracji, tudzież sensu niektórych opowiadań. Brzmi to jakby poczciwy tatuś tłumaczył swym nie do końca rozgarniętym dzieciom, dlaczego świeci Słońce.

Zazwyczaj jestem chętny, aby dowiedzieć się czegoś więcej o książce, którą czytam, ciekaw jestem tych wszystkich dodatkowych smaczków, ale napisane protekcjonalnym tonem: 15-stronicowy wstęp, 15-stronicowe podziękowania, w tym krótki opis każdego z opowiadań, to jednak trochę za wiele. Z jednej strony Hill zachęca nas do szaleństwa i użycia wyobraźni, a z drugiej, sam ją zabija swoim bajdurzeniem. Irytujące.

Chciałbym także Hilla pochwalić. Jako fan rzeczy nietypowych i eksperymentów z formą, z przyjemnością odnotowałem ciekawe zabiegi stylistyczno-typograficzne, jakie zastosował Amerykanin. O twitterowej formie narracji w Tweetach z cyrku… już wspominałem. Sprawdziły się zaskakująco dobrze. Da się w ten sposób opowiedzieć straszną historię? Da!

Z kolei w Diable na schodach litery układają się w kształt schodów, przez co czytelnik ma wrażenie, jakby z każdym kolejnym akapitem sam pokonywał kolejne stopnie i krok po kroku zbliżał się do piekła… Kolejny dobry pomysł, który jednak nie uratował opowiadania.

Diable schody
(źródło: Milczenie Liter)


Podsumowując: szkoda pieniędzy na zakup tej książki. Zbyt mało tu dobrych rzeczy, zbyt dużo przeciętnych i słabych. Idealną opcją wydaje się wizyta w bibliotece, dzięki czemu nie ominą nas nieliczne highlighty, a jednocześnie zaoszczędzimy kilkadziesiąt złotych.

Joe Hill w służbie bibliotek? Amerykański pisarz robi wszystko, by zostać umieszczonym na zakurzonej półce na końcu najciemniejszej bibliotecznej alejki.


Komentarze

  1. Zaiste, hill to nie jest, raczej gorge :) W całej rozciągłości (!) podpisuję się pod recenzją. Również pod puentą - cieszę się, że nie kupiłem, a przeczytałem bo dostałem.
    PS. Z "hillów" nadal numerem jeden pozostaje "Fool on the hill" :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Jeśli recenzja lub książka wzbudziła w Tobie jakiekolwiek emocje - nie wahaj się, SKOMENTUJ :)

Copyright © MILCZENIE LITER