GUSTAVE LE BON - Psychologia tłumu [recenzja #64]

 


To powinna być lektura obowiązkowa.

***


📕 WYDAWNICTWO: Vis-à-vis
🕒 ROK WYDANIA: 2021
📖 ILOŚĆ STRON: 179

OCENA: 

    
   
   


Nie do wiary, jak ta książka się pięknie zestarzała. Napisana – nie uwierzyłbym, gdybym nie doczytał – w 1895 roku (!), a wciąż zawiera wiele aktualnych prawd. To rzadki skarb, rzecz z kategorii tych „otwierających oczy” i poszerzających horyzonty.

Psychologii tłumu nie czyta się łatwo. Jest bardzo gęsto i sucho, autorowi zdarza się powtarzać te same stwierdzenia (choć wydaje mi się, że robi to z rozmysłem). Wnioski i analizy są bardzo skondensowane.

Byłem w szoku, jak wiele obserwacji Le Bona zaskakuje aktualnością. Śmiało można by je powtórzyć dzisiaj. Patrzcie, co napisał o systemie edukacji:

Najkardynalniejszym błędem obecnego systemu wychowania jest jego fałszywa postawa psychologiczna, która przyjmuje, że mechaniczne wbijanie na pamięć całych podręczników rozwija inteligencję; należy zatem, według powyższego poglądu, uczyć się najwięcej. Od szkoły powszechnej do ukończenia uniwersytetu dziecko uczy się tylko na pamięć treści podręczników, ani chwili zaś nie poświęca na kształcenie swego umysłu i zdolności samodzielnego myślenia. Nauka szkolna to posłuszeństwo połączone z kuciem na pamięć. (…) Taka oświata obniża tylko poziom naszej umysłowości.

Jak widać, nie zmieniło się nic. Jak to o nas świadczy? Lata mijają, a schematy są dokładnie te same, co w XIX wieku… Chociaż książka, zgodnie z tytułem, dotyczy psychologii tłumu, Le Bon pozwala sobie na kilka wstawek w tematach pobocznych. Snuje np. ciekawe rozważania na temat ograniczenia prawa do powszechnego głosowania, w którym widzi poważne zagrożenie dla rozwoju cywilizacji.

Jest pewne, że cywilizacja jest dziełem mniejszości ludzi światłych, stanowiących wierzchołek piramidy, której stopnie w miarę obniżania się wartości umysłowych rozszerzają się, obejmując coraz niższe warstwy narodu. Panowanie warstw niższych, posiadających jedynie liczebną przewagę, nie może przyczyniać się do rozwoju cywilizacji.

Pozwolę sobie na jeszcze jeden cytat. Gdy go przeczytałem, zamurowało mnie. Pasuje jak ulał do tego co się dzieje teraz na świecie, a w szczególności do nakazów i zakazów pandemicznych, które tak dobrze mamy w pamięci, i które być może wkrótce powrócą. Czytajcie:

Społeczeństwa opanowało dziwne złudzenie, że tworzenie coraz to liczniejszych ograniczeń przyczynia się do rozwoju wolności i równości; w imię tego złudzenia narody nakładają na siebie z dnia na dzień coraz silniejsze okowy. Przyzwyczajają się dobrowolnie do chodzenia w jarzmie, w końcu same go szukają, wyzbywają się wszelkiej samodzielności i energii, aż zamienią się w niezdolne do oporu automaty, bez woli i siły.

Głównym tematem tej książeczki (zdrabniam, bo to raptem 160 stron w małym formacie) są jednak tłumy. Zbiorowiska ludzi, które Le Bon kataloguje, opisuje i bada. Dowiadujemy się wielu ciekawych rzeczy, na przykład o inteligencji tłumu. Tłum nie jest inteligentny. Jeśli wrzucimy do tłumu intelektualną elitę społeczeństwa, nie uczyni to tłumu bystrzejszym. To nadal będzie pierwotna masa, bazująca na instynktach, masa, na którą nie działają logiczne argumenty. Inteligencja wszystkich członków tłumu przeciętnieje. Tłum Kardashianów będzie się zachowywać dokładnie tak samo, jak tłum papieży.

Żeby przekonać tłum i porwać go ze sobą, należy przede wszystkim mieć prestiż (coś na kształt charyzmy i autorytetu), ale też wiedzieć, jak należy przemawiać. Krótkimi hasłami, dogmatami, których w żadnym razie nie należy uzasadniać. Obrazy, konkretne przekazy i powtarzanie tych samych frazesów. 

Gustave Le Bon
(źródło: BNF Gallica - Francuska Biblioteka Narodowa)

Tłum ma ogromną energię, która potrafi być zarówno niszczycielska, jak i bohaterska. Energia ta jednak szybko się ulatnia. Tłum wcale nie chce być wolny: on pragnie być posłuszny, musi mieć lidera, za którym będzie podążać. Tłum jest porywczy, tłum hipnotyzuje i jest zaraźliwy, dlatego tak łatwo za nim podążać. Łatwo też poddać się zbiorowej sugestii, nawet jeśli jest ona całkowicie błędna.

W większości przypadków tłum nawet dokładnie nie wie, dlaczego protestuje i czego żąda. Wystarczy zerknąć na współczesne protesty – jest dokładnie tak, jak opisuje to Le Bon. Tłum powtarza kilka utartych frazesów, ale jego uczestnicy nie wiedzą dokładnie co się za tym kryje. Ba, prawdopodobnie wielu protestujących wcale nie jest przekonanych o słuszności protestu, ale podąża ślepo za ludzką masą, w środku której się znalazła.

Tego typu obserwacji jest tutaj mnóstwo. Niektóre są dość oczywiste, ale inne niekoniecznie. Naprawdę warto się skupić, przeczytać do końca i poukładać sobie w głowie te puzzle. Światem nie rządzą prezydenci, elita gospodarcza ani dyktatorzy. Światem rządzą tłumy, czy tego chcemy, czy nie. To konkluzja Le Bona.

Trochę krytyki też mu się jednak należy. Ja rozumiem, że Le Bon jest Francuzem i pisał Psychologię tłumu pod koniec XIX wieku, ale gdy setny raz za przykład zachowania tłumu podaje Rewolucję Francuską, to znaczy, że nie przygotował sobie innych przykładów. Słabo. Z niektórych zdań przebija też nadmierna pycha, która mnie osobiście razi:

Gdybym mógł tej sprawie poświęcić w niniejszej pracy więcej miejsca, z łatwością wykazałbym działanie potężnego wpływu rasy, bo faktem jest, że sztuka, którą w jednym kraju zachwycają się tłumy, w drugim nie ma najmniejszego powodzenia, nie uruchamia bowiem tych podniet, jakie są konieczne do poderwania nowej publiczności.

Kilka drobnych mankamentów nie zaciera jednak ogólnego wrażenia. Jest to potrzebna i ciekawa książka, poszerzająca horyzonty i dająca do myślenia. 

Nieco zapomniany klasyk, którego lekturę zdecydowanie polecam!

 

Komentarze

Copyright © MILCZENIE LITER