KLAUS RIFBJERG - Chroniczna niewinność [recenzja #72]

 


Duńczyk potrafi.

***


📕 WYDAWNICTWO: Wydawnictwo Poznańskie
🕒 ROK WYDANIA: 1971
📖 ILOŚĆ STRON: 198

OCENA:    

   


Eteryczna, pełna emocji, a jednocześnie wciągająca historia przyjaźni dwóch chłopców: Janusa i Tore. Poznają się w szkole. Siadają razem w jednej ławce i chociaż bardzo się od siebie różnią, wkrótce nie wyobrażają sobie dnia bez swojego towarzystwa. Janus - z natury samotnik, wstydliwy, małomówny. Tore – urodzony lider, kawalarz, samiec alfa. Potrafi wybrnąć z każdej sytuacji. Chłopaki niemal każdą wolną chwilę spędzają razem, rozumieją się bez słów. Pewnego dnia Tore znika…

Po jakimś czasie wraca. Niby ten sam, ale jednak inny. Otoczony jakąś niewidzialną skorupą. Janus niepokoi się, próbuje wydrążyć tunel w zbroi Torego.

Pewnego dnia zjawił się znowu, jak gdyby nigdy nic. Tylko podejść i powiedzieć cześć, i wszystko potoczyłoby się starym szlakiem. Wydawało się tak przynajmniej przy wejściu do klasy, jednak z bliska rzecz okazała się bardziej skomplikowana. Jego oblicze przybrało dziwnie pusty wyraz. Wyglądał, jakby go ktoś zdzielił przez łeb i nieco utrącił. Czegoś zabrakło na jego twarzy, nawet trudno powiedzieć od razu czego, za to pojawiło się też coś nowego. Może był to skupiony wyraz, a może jego oczy przybladły.

Sytuacja komplikuje się, gdy Tore zakochuje się w Helle.  Tworzy się swoisty trójkąt. Przyjaciele poznają się bliżej z Helle oraz jej matką, panią Junkersen. Wtedy rozpoczyna się prawdziwa gra, której stawką jest tytułowa chroniczna niewinność.

Wbrew pozorom, jest to poważna powieść, próbująca zdefiniować granicę między młodością a dorosłością. Daje do myślenia. Rifbjerg mistrzowsko rozrzedza swe rozważania przyziemnymi perełkami, na przykład brawurową piosnką ku czci dyrektora szkoły, którą pozwolę sobie zacytować w całości:

Dyrek na zawsze starą dupą zostanie

Bez względu na to, co się stanie.

Choć głośno brzmi twój pierdziel

I tak wszyscy wiedzą, żeś śmierdziel,

Jakiż z ciebie kiep,

Do sraaaki podobny twój łeb!!!

Tak, to nie pomyłka: podczas deklamacji tej uroczej przyśpiewki „sraaakę” należy przeciągnąć przez trzy litery „a”. 

Akcenty humorystyczne dopełnia postać Kurta – klasowego kujona, który przysysał się jak pijawka i żadną miarą nie dało się go pozbyć.

Klaus Rifbjerg nagiął słownictwo do miejsca akcji, będziemy więc czytać o pętakach, mięczakach, gębach, melinowaniu, a chłopaki będą się witać „cześć, stary”. Co świadczy o niesamowitym kunszcie literackim duńskiego pisarza? Po pierwsze, idealne rozłożenie akcentów. Czasem jest śmiesznie, a czasem tragicznie. Jak wytrawny linoskoczek, Rifbjerg wychyla się to w prawą, to w lewą stronę, zawsze jednak utrzymuje równowagę. Po drugie, troska o czytelnika. Książkę czyta się ekspresowo. Gdy ją na chwile odkładałem, cały czas z tyłu głowy myślałem o Torem i Janusie, o tym co ich czeka i czy ich niewinność w końcu pęknie. Trzeba było odłożyć zmywarkę, pranie na potem, i doczytać książkę do końca.

Jeszcze jedno: w szkolnych historiach bardzo łatwo popaść w zero-jedynkowe postacie i narracyjne klisze. Autor poradził sobie z tym znakomicie. Choć bohaterami książki są w większości młodzi, niepełnoletni ludzie, Duńczyk nie strywializował ich, nie wepchnął do szuflady. Pokazuje, jak głębokie i wielowymiarowe może być życie uczuciowe młodego człowieka.

Plakat z filmu Den kroniske uskyld z 1985 r., opartego na recenzowanej powieści Rifbjerga

Nawet wspomniany już Kurt, przebrzydły kujon o paluchach jak parówki, nielubiany przez kolegów, nie jest jednowymiarową postacią. Prawdziwe ananasy to oczywiście Janus i Tore, jakże skomplikowana staje się ich relacja z Helle!

Wreszcie – urzekły mnie ciekawe porównania. Na przykład, gdy Janus podczas rozmowy z Helle poruszył temat tabu, autor opisał to jako „nieopatrzne potrącenie piłeczki, która podskakiwała ciężko nie mogąc się zdecydować na miejsce upadku”.

Klaus Rifbjerg napisał świetną powieść, w której każdy odnajdzie swoją własną przeszłość: trudne początki w szkole, nowe znajomości, żarty, sympatie, nienawiść i pierwsze miłostki. Chroniczna niewinność jest jednak czymś więcej niż nostalgicznym, szkolnym reportażem. Duńskiemu pisarzowi udało się bowiem zawrzeć między wierszami tę ulotną magię dojrzewania, która z lekkością i wdziękiem prowadzi nas przez fabułę książki, a jednocześnie w głąb nas samych, do ukrytych wspomnień i tęsknot.

Polecam!

Komentarze

  1. Bardzo zachęcająca recenzja. Mam na swojej półce książkę „Miłośnik opery” tego autora, ale jeszcze do niej nie zaglądałam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pożyczysz? :) Bo po lekturze "Chronicznej niewinności" mam wielką chęć sprawdzić czy był to jednorazowy wystrzał formy, czy może jednak Rifbjerg jest po prostu dobry w te klocki :)

      Usuń
  2. Pewnie. :) Ale najpierw sama przeczytam. Postaram się za długo z tym nie zwlekać, bo bardzo mnie ten autor ciekawi.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Jeśli recenzja lub książka wzbudziła w Tobie jakiekolwiek emocje - nie wahaj się, SKOMENTUJ :)

Copyright © MILCZENIE LITER