RÓŻNI AUTORZY - Losy ludzkie [recenzja #75]

 


Duńczyk potrafi, a Szwed trochę mniej.

***


📕 WYDAWNICTWO: Wydawnictwo Poznańskie
🕒 ROK WYDANIA: 1979
📖 ILOŚĆ STRON: 524

OCENA:    

   


Prawdziwy potop szwedzki: 39 opowiadań szwedzkich autorów na 500 stronach.

Rozwlekłość nie wyszła antologii na dobre. Czytałem wydanie drugie, uzupełnione współczesnymi wówczas prozaikami szwedzkimi. Większość opowiadań - szczególnie w drugiej połowie książki - nie porywa, są suche i kruszą się jak herbatniki z supermarketu, nie pozostawiając po sobie zbyt wiele.

Całość przyzwoita, ale zdecydowanie gorsza od duńskich ("Anegdoty losu" - recenzja TUTAJ).


Wyróżniam 6 opowiadań (tym razem kolejność przypadkowa):

AUGUST STRINDBERG - "Musiał"

Jeden z najsłynniejszych szwedzkich pisarzy udowadnia, że naszkicowanie przekonywującej scenerii i wyrazistych postaci nie sprawia mu najmniejszego problemu. Nieco przewidywalna, lecz urocza historia profesora Bloma - samotnika, skąpca, wroga dzieci i życia rodzinnego.

HJALMAR BERGMAN - "Czy może mnie pan wyleczyć, doktorze?"

Co za odkrycie! 10-stronicowe, mięsiste opowiadanie o tej grupie ludzi, którym udaje się wszystko. Jednym z nich jest doktor chorób wewnętrznych, Eric van Leo. Pewnego dnia do jego gabinetu zgłasza się tajemniczy pacjent, który nie chce zdradzić swego nazwiska... Świetnie poprowadzona historia. Wszystko odbywa się w ciągu jednego dialogu między pacjentem a lekarzem. Do tego dobre zakończenie, które daje do myślenia, czego chcieć więcej?

Hjalmar Bergman ze spokojem (i nutką ciekawości) obserwuje reakcje czytelników po lekturze jego opowiadania.
(źródło: www.digitaltmuseum.se)


PAR LAGERKVIST - "Windą do piekła"

Lagerkvist już na początku zrobił mnie w jajo. Tytuł opowiadania traktowałem symbolicznie, tymczasem gdy jego główny bohater, dyrektor Jonsson, wsiada do windy eleganckiego hotelu wraz ze swoja kochanicą, docierają faktycznie do piekła. Co się tam stało i czy bohaterom uda się wrócić na powierzchnię - tego dowiecie się czytając te zgrabne, nieco surrealistycznie opowiadanko.

ARTUR LUNDKVIST - "Pogrzeb"

Kolejne pozytywne zaskoczenie. W szwedzkiej mieścinie umiera lokalny kupiec, właściciel sklepu. Ciekawa jest konstrukcja utworu: narrator robi najazd kamerą na poszczególnych uczestników konduktu pogrzebowego i prezentuje czytelnikowi, co znajduje się w głowach żałobników.

Wdowa - powinna myśleć o zmarłym, ale nie ma na to ochoty. Mógł umrzeć wcześniej, teraz juz za późno by ułożyła sobie nowe życie.

Syn? Uważał, że ojciec był już właściwie niepotrzebny. I zastanawiał się, czy umrze taką sama nagłą śmiercią jak tata. I tak dalej, i tak dalej... Ciekawy przegląd ludzkiej psychiki.

Wszyscy żałobnicy chowają swe myśli za żałobną, posępna miną. Jakże to prawdziwe...

JOSEF KJELLGREN - "W Polsce pochowany"

W Gdyni znajdują trupa nieznanego marynarza. Podczas pogrzebu obecni w mieście marynarze z różnych krajów jednoczą się na tę jedną chwilę, mimo iż nie znają zmarłego. Jakże inne podejście do pogrzebu niż w opowiadaniu Lundkvista... Warto podkreślić polski akcent (miejsce akcji) oraz świetnie odmalowany, mroczny klimat portowego miasta. Mróz, dygoczące, wychudłe ciała, podła wódka w zapuszczonych knajpach, międzynarodowe towarzystwo wilków morskich, panujący wszędzie półmrok...

Pisanie wychodziło Josefowi Kjellgrenowi lepiej niż czesanie.
(źródło: domena publiczna)

PER CHRISTIAN JERSILD - "Klinika"

Krótka historia pewnej medycznej kliniki - największej, z najlepszymi specjalistami i ambicjami. Pyszne opowiadanko, opowiedziane z chirurgiczną - nota bene - precyzją. Ironia, grzeszki lekarzy i pewna zabłąkana kula, która po wystrzeleniu z pistoletu chybiła celu, a i tak odegrała w tejże historii rolę niebagatelną.


Komentarze

Copyright © MILCZENIE LITER