GASTON LEROUX - Upiór opery [recenzja #107]

 


Klasyk słusznie zwany klasykiem.

***


📕 WYDAWNICTWO: Vesper
🕒 ROK WYDANIA: 2019
📖 ILOŚĆ STRON: 424


                    OCENA:                      

               
 
 

W ostatnich xx latach przeczytałem XX książek wydanych przez Vesper. I powiem Wam jedno: żadna z nich nie jest tak ładnie wydana, jak Upiór opery. Vesper przyzwyczaił swych fanów do wysokiej jakości, ale w powieści Lerouxa przeszli sami siebie.

Standardowo: twarda okładka, zakładka, wstęp i posłowie. Posłowie jest świetne. Autorka – dr hab. Dorota Babilas z Uniwersytetu Warszawskiego – odziera Upiora z kolejnych warstw, opisuje także jego wpływ na kulturę światową i polską. Dla smakoszy oczywiście solidna bibliografia. Jednak oprócz tego wydawca przygotował dla czytelników jeszcze dwa skarby.

Pierwszy to ilustracje autorstwa francuskiej malarki Anne Bachelier. Są przepiękne i niezwykle klimatyczne. Jest ich aż kilkadziesiąt, także możemy być pewni, że każde ważniejsze wydarzenie fabularne zostało odpowiednio zobrazowane. Niezawodne paliwo dla wyobraźni.

Drugi skarb to przypisy. Są fenomenalnie zredagowane, obszerne i liczne (w sumie 204). Dzięki tym przypisom mogłem zanurzyć się jeszcze głębiej w świat paryskiej opery i dowiedzieć się, które postacie istniały naprawdę, i które wydarzenia faktycznie miały miejsce.

Wydawniczo – mistrzostwo świata.

Świetnie zredagowane przypisy podnoszą przyjemność z lektury.
(fot. Milczenie Liter)

Sama powieść również pozytywnie zaskakuje. To książka z cyklu „znany klasyk, którego nikt nie czytał”. Zupełnie niesłusznie! Upiór opery był publikowany w odcinkach w latach 1909-1910 i wciąż nie chce się zestarzeć.

Fabuła orbituje wokół kilku wątków: tajemniczego upiora, zniknięcia śpiewaczki Christine Daaé, śledztwie prowadzonym przez policję oraz zakochanym w Daaé do szaleństwa hrabim Raoulem de Chagny, trupie w murach opery oraz całej serii niewytłumaczalnych wydarzeń, które w tymże budynku mają od pewnego czasu miejsce.

Sala główna Opery Garnier w budynku Palais Garnier, który przez wiele lat służył jako siedziba Opery Paryskiej. To właśnie na tej sali toczą się wydarzenia Upiora, to właśnie tutaj miał (ma?) swoją lożę.
(fot. Wikipedia, domena publiczna)

Świetnie się bawiłem podczas lektury. Leroux wymieszał nie tylko wątki, ale i kilka stylów. Wywołuje je z gracją dyrygenta, zachowując przy tym wszystkim zdrową równowagę. Mamy więc wątek kryminalny (jest ich tu w zasadzie kilka) – są nagłe zniknięcia, trupy, policyjni inspektorzy, tajne przejścia i zagadki nie do rozwiązania.

Mrocznego powabu dodaje wszechobecna groza. Chodzi tu nie tylko o postać samego upiora, ale także wszelkie artefakty z nim powiązane: diabelskie sztuczki, niezrównoważona osobowość, mroczne podziemia oraz fakt, że upiór może pojawić się w każdym miejscu, w każdej chwili. Ta niepewność udziela się czytelnikowi, zwiększając jeszcze ów, jakże rozkoszny, dreszczyk grozy. Oczywiście nie będzie to niepokój, który nie pozwoli zasnąć w nocy, szczególnie jeśli ktoś szuka makabreski, potworów, czy zombiaków. To groza w bardziej klasycznym, nieco staroświeckim stylu. Ale staruszek ten wciąż potrafi być drapieżny.

Upiór w swej loży. Jedna z ilustracji autorstwa Anne Bachelier.

Coś się poruszało w ciemności przed nimi.

- Na ziemię! – syknął Pers.

Obaj rozciągnęli się płasko na podłodze. Był po temu najwyższy czas. Jakiś cień, tym razem bez lampy, nieco ciemniejszy w mroku, przeszedł obok tak blisko, że niemal musnął ich długim płaszczem.

Mamy również historię miłosną – tego się chyba nie dało uniknąć. Osią romansu jest uczucie, które żywi młody hrabia Raoul de Chagny do solistki Christine Daaé (postać Christine wzorowana jest na biografii szwedzkiej śpiewaczki Christine Nilsson). 

Christine Daaé. Jedna z ilustracji autorstwa Anne Bachelier.

Ostatnią z głównych warstw jest warstwa historyczna. Żadne tam nudziarstwa, tylko zręcznie wplecione w fabułę autentyczne wydarzenia i postacie z życia opery. Okazuje się, że faktycznie jej podziemia są niezwykle rozbudowane. „Podziemne jezioro” pod fundamentami budynku to nie mit. Podobnie jak „nawiedzona” loża numer 5. Tajemniczy Pers, który nie opuszczał żadnego przedstawienia i znał wszystkie sekrety opery, istniał naprawdę. Nie wyobrażam sobie sytuacji, by po ukończeniu lektury, czytelnik nie zapałał żądzą zwiedzenia Opery Paryskiej. Ja zapałałem i spalam się po dziś dzień, bo nie mogę tej zachcianki zrealizować.

Nagle uniósł się na łokciu, czując jak oblewa go zimny pot. W nogach łóżka dostrzegł bowiem dwa jarzące się ogniki oczu wpatrujących się w niego nieruchomo, strasznych wśród czarnej nocy.

Raoulowi nie brakowało odwagi, a jednak zatrząsnął się cały. Sięgnął drżącą, niepewną ręką w stronę nocnego stolika, wymacał zapałki i zapalił świecę. Oczy znikły.

Ten stylistyczny bigos został wrzucony do gustownego garnka. Praktycznie cała akcja toczy się w obrębie murów opery. Nie muszę chyba nikomu tłumaczyć, jak szykowne i wykwintne jest to miejsce. Elegancko ubrani widzowie, „wysoka” sztuka, bale maskowe, śpiew, taniec, muzyka klasyczna, garderoby, tancerki… A w kontraście tajemnicze wydarzenia, szerzące się zło, krążące po nieoświetlonych korytarzach plotki, brudne podziemia.


Opera Paryska. Prawda, że klimatyczna? Jedna z ilustracji autorstwa Anne Bachelier.

To się czuje, miałem wrażenie, jakby w moim portfelu znajdował się karnet do Opery Paryskiej, a ja sam przez tydzień spędzałem każdy wieczór w jej murach.

Mało tego, Leroux zaludnił karty swej powieści plejadą niezapomnianych postaci. Począwszy od tajemniczego Persa, niezdecydowaną Christine, komisarza Mifroida, po duet dyrektorów-nieudaczników, czy gadatliwą panią Giry.

Pers. Jedna z ilustracji autorstwa Anne Bachelier.

Kolejną zaletą jest wszechobecny humor, który jednak posłusznie znika, gdy atmosfera robi się gęstsza. Leroux doskonale wyczuwa, kiedy pociągnąć za odpowiedni sznurek.

- A kiedy pani rozmawia z upiorem, to co on pani mówi?

- No, mówi, żebym mu przyniosła podnóżek!

Po wypowiedzeniu tych słów oblicze pani Giry skamieniało, upodobniając się do żółtego marmuru poprzecinanego czerwonawymi żyłkami, takiego samego jak marmur kolumn w hallu głównym, a nazywanym marmurem sarankolińskim.

Ta książka to zapomniany skarb – nie dość, że sama w sobie interesująca, to jeszcze pięknie się prezentuje.


PS. Na koniec dobra rada, jeśli ktoś zamierza przeczytać Upiora w wersji vesperowskiej. Nie czytajcie streszczenia z tyłu książki, ponieważ zawiera okrutne spojlery.

Nie zdradzę, kim lub czym był upiór i czy istniał naprawdę, natomiast streszczenie z tyłu okładki to robi, bezczelnie psując przyjemność z lektury. Nie rozumiem, co kierowało redaktorami przy podjęciu takiej decyzji. Przez 1/3 książki nie wiadomo kompletnie nic na temat upiora, więc po co zabierać czytelnikowi tę przyjemność odkrywania? Fatalne niedopatrzenie! Jest to jedyna wydawniczo-edytorska wada książki.

Komentarze

  1. Trzymasz poziom. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Klasyka literatury grozy znad Sekwany, to tez, dwie powieści Dumasa Biesiada Widm z polsko - mołdawskim wątkiem, który ,mógł zainspirować Stokera, do napisania Draculi i wilkołaczy Władca Wilków

    OdpowiedzUsuń
  3. Praktycznie same peany, a ocena "tylko" 7,5?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skrupulatne spostrzeżenie. To dlatego, że nie szastam wysokimi notami, staram się oceniać powściągliwie. Upiorowemu 7,5 bliżej akurat do 8 niż 7. Czyli: świetna książka, ale niekoniecznie arcydzieło. I właśnie dla takich książek istnieje ocena 7,5 :)

      Usuń
    2. Powściągliwe ocenianie to jest to, co lubię! Zgroza mnie ogarnia, gdy widzę na niektórych portalach oceny 10 na 10 dla jakiegoś dajmy na to kryminału (nie to, żebym nie lubił kryminałów; czasami czytam z rozkoszą). Zgadzam się z tą oceną dla "Upiora". Sam pewnie obniżyłbym o tę "połówkę", ale rozumiem, że nota dotyczy także strony edytorskiej, a tego wydania nie miałem okazji widzieć. Pozdrawiam serdecznie mojego Ulubionego Recenzenta i życzę nawały cudownych doznań czytelniczych w Nowym Roku!

      Usuń
    3. Dzięki serdeczne! Odpozdrawiam życząc samych wspaniałości w 2024 oraz - nieco egoistycznie - regularnych wizyt na moim blogu.

      Usuń

Prześlij komentarz

Jeśli recenzja lub książka wzbudziła w Tobie jakiekolwiek emocje - nie wahaj się, SKOMENTUJ :)

Copyright © MILCZENIE LITER