RÓŻNI AUTORZY - Smutny kos [recenzja #102]

 


Zmarnowana szansa.

***


📕 WYDAWNICTWO: Państwowy Instytut Wydawniczy
🕒 ROK WYDANIA: 1983
📖 ILOŚĆ STRON: 392


                    OCENA:                      

               
  
 

Wciąż jeszcze odczuwam skutki olbrzymiej (jak na moje standardy) recenzji Lovecrafta, dlatego będzie krótko i zwięźle.

Smutny kos. Opowieści niesamowite i osobliwe zapowiadają się bardzo ciekawie, ponieważ penetrują mało popularną w Polsce literaturę holenderską. Byłem ekstremalnie ciekawy, co znajdę w środku.

Czternaście opowiadań różnych autorów, krótkie noty biograficzne i wykaz źródeł. Czytelnik nie uświadczy niestety ani posłowia, ani wstępu. Aż się prosi, by przybliżyć literaturę z kraju tulipanów, a tu nic. Zmarnowana szansa.

Wygrzebałem pięć dobrych opowiadań, ale więcej nie dałbym rady.

05. Harry Mulisch – „Co się stało z sierżantem Massuro?”

Wojenna historia, pozbawiona na szczęście irytującego patosu i martyrologii. Historię zagadkowej śmierci sierżanta Massuro poznajemy z perspektywy raportu naocznego świadka tego zdarzenia, porucznika Loonstijna. Nic wielkiego, ale solidna, dobra robota.

04. Hubert Lampo – „Clarissa i koty”

Pamiętnik eks-psychiatry, który wspomina pewne dziwne wydarzenie. Na zaproszenie dawno niewidzianego kolegi ze studiów, przybywa do jego domu. Kolega, już w podeszłym wieku, był przedmiotem plotek z racji na ożenek z o wiele młodszą od siebie kobietą. Wkrótce zasiadają razem przy kominku i winie, próbując wlać nieco życia w zamierającą co chwilę rozmowę. Z minuty na minutę robi się coraz ciekawiej...

Prawdopodobnie już od dłuższego czasu działo się niepostrzeżenie coś niezwykłego, gdy nagle poczułem, jak dygocze cały mój system nerwowy. (…) Wszędzie dokoła uświadamiałem sobie obecność niewidocznej, jakby lepkiej istności. (…)

03. Belcampo – „Wielkie wydarzenie”

Wyśmienita satyra na ludzkie przywary. Bo człowiek to taka istota, która nawet podczas Sądu Ostatecznego będzie kombinować, oszukiwać i próbować ugrać coś dla siebie. Grozy tu niewiele: jest odizolowana od świata mieścina Rijjsen (?), w której pojawiają się pewnego dnia zagadkowe rozpadliny w ziemi. Miasto zaludniają dziwne stwory, pojawiają się tez anioły i wkrótce na mieszkańców pada blady strach: oto nadszedł dzień Sądu Ostatecznego.

Przenikliwe spojrzenie Belcampo.
(źródło: www.canonvannederland.nl)

W teorii powinno być więc groźnie, ale szybko ze złudzeń odziera nas autor. Pospiesznie rozrywa naprędce naszkicowaną scenografię grozy swym ostrzem ironii, dystansu i niepowtarzalnego poczucia humoru. Czyta się to przednio.

Wpadłem do mego sąsiada i ujrzałem go zajętego cuceniem żony, która blada jak śmierć leżała w staroświeckim fotelu. Obróciwszy się ku mnie wzruszył ramionami, co miało oznaczać: zagadka. (…) Pośpiesznie ściągnąłem jej buty, jak również jeden własny, jako że najlepszym pomysłem wydało mi się podetknąć jej pod nos jedną z moich kawalerskich skarpetek. Musieliśmy się przecież w miarę jak najszybciej dowiedzieć, co było przyczyną jej omdlenia. Skutek był natychmiastowy.

02. Felix Timmermans – „Piwnica”

Zgrabny mix powieści gotyckiej, powieści grozy i romansu, na szczęście dość subtelnego. Zdrowa równowaga między tymi elementami zostaje zachowana, a Timmermans trzyma nad wszystkim pieczę.

Młode małżeństwo – Herman i Mina - wprowadza się do starego, opuszczonego domu, który fascynował ich już od dawna. Od samego początku Mina odczuwa niewytłumaczalny strach przed piwnicą domu. Strach, który wkrótce przekształca się w nienaturalne przyciąganie… Sytuacja komplikuje się, gdy w domu na jakiś czas zamieszkuje bliski przyjaciel Hermana – Nand. Timmermans świetnie zagęszcza atmosferę i z precyzją mistrza prowadzi intrygę aż do mrocznego, efektownego zakończenia.

Chciałem otworzyć drugie drzwi, brakowało jednak klamki i miały mocny zamek, do którego nie pasował żaden klucz. Mina chciała natychmiast wiedzieć, dlaczego są zamknięte. Otóż blokowała je żelazna sztaba położona między trzema pięknymi, porośniętymi mchem kapitelami. Panowała tu całkowita ciemność. Zdziwiło mnie, że podłoga nie była płaska, niczego nie dostrzegaliśmy poza ciemną głębią. W dół wiły się szerokie kamienne schody… Gdy rzuciłem tam kamień, rozległ się plusk.

01. Willem Frederik Hermans – „Niewidomy fotograf”

Groteska, surrealizm, „dziwność” i nutka grozy. Główny bohater, Abbie, to zblazowany dziennikarz, prowadzący w elitarnym tygodniku rubrykę pt. „Paradoksalne indywidualności”. Pewnego dnia naczelny wysyła go z misją napisania artykułu o słynnym w okolicy niewidomym fotografie. Jego zdziwienie rośnie. Najpierw, gdy po przekroczeniu progu zauważa, iż mieszkanie tonie w mroku. Potem, gdy przekonuje się, że rodzice fotografa nie chcą zaprowadzić go do niewidomego syna. Wreszcie, gdy zauważa, że mieszkanie ma strukturę wagonu kolejowego – jest długie i wąskie. Powiedziałbym wręcz, że jest podejrzanie długie – po przejściu kilkudziesięciu metrów w prawie całkowitej ciemności, Abbie wciąż nie dotarł do przeciwległej ściany…

Kolejny przenikliwe spojrzenie, tym razem Hermansa.
(źródło: www.theguardian.com)

Świetna, niedoceniana rzecz; gęsta od treści i zawiesistego, groteskowego klimatu.

Ciągle jeszcze szliśmy. Obejrzałem się. Okno wystawowe było już tylko niewyraźną, białą plamą, nie większą od znaczka pocztowego.

- Widziałem, że się pan oglądał za siebie – odezwał się ojciec fotografa – zaraz pan powie, że jest tak ciemno, że nie widać ręki przed oczami i zapyta, czy nie mógłbym przekręcić kontaktu. Ale ja powiem panu tylko jedno: również sieć elektryczna nie sięga tak daleko. (…)

- Proszę mieć do mnie zaufanie – powiedział - znajdziemy z pewnością, razem. Tak jak już powiedziałem: jestem człowiekiem, dla którego nie ma rzeczy niemożliwych.

Oprócz tego swój urok mają jeszcze Wymieniamy wszystko Manuela van Loggema (lubię zapomniane, zatęchłe sklepiki w wąskich zaułkach) oraz metaforyczny, lubieżny Koń Maurice’a d’Haese. Reszta opowieści wypada przeciętnie lub słabo, dlatego Smutny kos zasługuje na nie więcej, niż solidne 6/10.

Mam nieodparte wrażenie, że można z tego było wycisnąć więcej.

Kadr z filmu "Niewidomy fotograf" (De blinde fotograaf) z 1973 r., w reżyserii Adriaana Ditvoorsta.
(źródło: www.neerlandistiek.nl)

Komentarze

  1. Ze starych opowiadań niesamowitych, warto przeczytać - Saki - Małomówność lady Anny i inne opowiadania. https://lubimyczytac.pl/ksiazka/71697/malomownosc-lady-anny-i-inne-opowiadania
    Mi najbardziej, spodobało się opowiadanie o wilkołaku.

    OdpowiedzUsuń
  2. Już od jakiegoś czasu czaję się, żeby przeczytać Sakiego - Twoje przypomnienie mnie zmobilizowało, aby to w końcu uczynić. Pozdrowienia :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Jeśli recenzja lub książka wzbudziła w Tobie jakiekolwiek emocje - nie wahaj się, SKOMENTUJ :)

Copyright © MILCZENIE LITER