GEORGES PEREC - Człowiek, który śpi [recenzja #32]

 


"Człowiek, który śpi", czyli literatura ślamazarna.

***


📕 WYDAWNICTWO: Wydawnictwo Lokator
🕒 ROK WYDANIA: 2020
📖 ILOŚĆ STRON: 154


OCENA: 


     
     

Ta książka ma wszystko, żeby być dobrą. Ukryte nawiązania i cytaty do innych dzieł. Głęboko zakopane wątki autobiograficzne. Drugie i trzecie dno, a może i siódme. Intrygujący pomysł: 25-letni student postanawia wycofać się z aktywnego życia. Zrywa kontakt ze znajomymi, nie stawia się na egzamin w uczelni, dużo śpi, prawie nie wychodzi ze swojego miniaturowego pokoju, wykonuje tylko czynności niezbędne do przeżycia. Autor: pełen pomysłów innowator i eksperymentator. No i niezły tytuł; z tych, co przykuwają uwagę.



Mówiąc w skrócie: może nie z wypiekami na twarzy, ale wielce zaintrygowany rozpocząłem lekturę.

I rzeczywiście: główny bohater, student, przestaje być studentem. Przecina po kolei wszystkie nitki łączące go z „normalnym”, aktywnym życiem. Czas spędza na leżeniu, wpatrywaniu się w sufit i analizowaniu jego struktury, później także na uporczywym stawianiu pasjansa i bezcelowych spacerach,  podczas których daje się ponieść tłumowi. Stopniowo oddziela się od społeczeństwa, ludzi. Ślizga się po powierzchni życia jak egzystencjonalny surfer. Liczy, że dzięki temu dotrze do sedna. Odkryje sens istnienia i Prawdę.

Czy ją faktycznie odkrył? O tym można się łatwo przekonać, czytając Człowieka, który śpi. Ostrzegam jednak, że lektura będzie polegać na czytaniu zdań takich jak te:

Później, dużo później, budziłeś się nawet wiele razy, wiele razy zasypiałeś, przewracałeś się na prawy bok, na lewy, kładłeś na plecach, na brzuchu, może nawet zapaliłeś światło, może nawet wypaliłeś papierosa, później, dużo później, twoim celem stał się sen, albo też odwrotnie, to ty stałeś się celem snu.

Twój pokój jest samym centrum świata.

Twój pokój jest najpiękniejszą z bezludnych wysp.

Jesteś jak korek na wodzie: dryfujesz, idziesz za tłumem, włóczysz się (…)

Jesteś sam i dryfujesz.

Życie bez niespodzianek. Jesteś bezpieczny. Śpisz, jesz, wędrujesz, żyjesz dalej (…).

I tak dalej, i tak dalej.

Książka Pereca parafrazuje samą siebie. Miałem wrażenie, że cały czas czytam te same zdania, słowa i opisy.  Sto kilkadziesiąt stron zjadania własnego ogona.

Posłowie poucza nas: „Stosowane przezeń (Pereca) formalne zabiegi są nośnikami zaszyfrowanej metafory: śmierci rodziców, doświadczania pustki, nieobecności, braku”.

„Egzystencja wyzbyta znaczenia z konieczności rozpada się na osobne epizody, nie połączone świadomym impulsem woli, świadomym zamysłem (…)”.

Może i tak.

Może i  budowa utworu jest ciekawa (brak dialogów, opisy w drugiej osobie liczby pojedynczej), ale to wciąż za mało.  

Georges Perec po przeczytaniu tejże recenzji
(źródło: www.lokatormedia.pl)

A może to jest właśnie prawdziwie zaangażowana literatura: czytelnik ją czyta, czytelnik myśli i analizuje, by w końcu stopniowo, niezauważalnie wręcz, wtopić się w tytuł książki i… zasnąć. Z nudów.

Ta książka miała wszystko, żeby być dobrą, a Perec to spaprał.

Zzzzzzzzz…


Komentarze

Copyright © MILCZENIE LITER