[POLSKIE NIESAMOWITOŚCI #2] Mieczysław Smolarski - Niezwykły kryształ

 



Groza: 0,5/3, fantastyka: 1/3

***


📕 WYDAWNICTWO: Biblioteka Domu Polskiego
🕒 ROK WYDANIA: 1928
📖 ILOŚĆ STRON: 164


      OCENA:    

     

       


Dawno nie spotkałem zbioru opowiadań bez spisu treści. Smolarski i jego wydawca wzięli mnie więc z zaskoczenia, a ja odrobię zadanie za nich:

w środku znajdziemy 7 opowiadań, w tym najdłuższe, tytułowe, liczące ponad 60 stron. Oprócz tego Terno pana Atanazego, Ostatni taniec na statku Makaber, Pykała i kino, Carmagnola, Jajo pteranodonta, Święte źródło.

Grozy jest tu tyle, co spisów treści.


Groza i niepokój zdominowały tylko jedno opowiadanie, bezapelacyjnie najlepsze: Ostatni taniec na statku Makaber. Opowiadanie to znajdowało się już w zbiorze polskich opowieści niesamowitych (recenzja TUTAJ) i przyznaję, nie doceniłem go należycie. To świetna rzecz, nieoczywista, metaforyczna historia o statku, dziwnym zachowaniu jego załogi, dziwnych przeczuciach trapiących co poniektórych pasażerów i wszechobecnym tańcom i zabawie. Powietrze jest aż gęste od jakiegoś nieokreślonego kataklizmu, który zdaje się wisieć nad statkiem Makaber. Czy aby na pewno?

Zawrócił. Poszedł zapewne szukać mata, aby skarcić go za rozpowszechnianie służbowych tajemnic. Asta, której wrażliwe nerwy rozdrażnił Schwarz swoja opowieścią, rozglądała się niespokojnie po pokładzie, jakby spodziewała się, iż lada chwila ujrzy coś nadzwyczajnego.

- Spójrzcie! – rzekła, blednąc nagle i ukazując jakąś nową postać, która zjawiła się między widzami.

W pozostałych opowiadaniach grozy nie uświadczymy. Otrzymamy za to garść fantastycznych historii jak np. Jurassic Park dla ubogich (Jajo pteranodonta), całkiem ciekawy wątek kryminalny, który usłyszycie z ust samego pana Atanazego, wpływ tajemniczego minerału na zachowanie człowieka (Niezwykły kryształ), a także miałką archeologiczną powiastkę o zjawach (Święte źródło).

Mieczysław Smolarski
(źródło: Narodowe Archiwum Cyfrowe)

Przewijają się za to wątki naukowe i paranaukowe. O pteranodoncie już wspominałem, mignął Einstein, pojawiają się też nawiązania do odkrytego przez małżonków Curie radu, który przecież w latach 20. XX wieku święcił tryumfy na całym świecie.

- Ciekawy kolor! – mówił doktor Zawada.

- Panie! Tem ciekawszy, iż barwy jego nikt jeszcze nie zdołał określić. Jest to kryształ całkiem naturalny, lecz nieznany geologom. Prócz tego wydziela on podobno jakieś emanacje w rodzaju radium i w nocy blado połyskuje.

Smolarski nie sili się na wizjonerskie opisy przyszłości i naukową powagę. Puszcza oko do czytelnika i podpowiada, by jego gawędy potraktować z dystansem. Świadczą o tym chociażby żartobliwe nazwiska i rzadkie imiona, które z upodobaniem nadaje swoim bohaterom (pan Atanazy, Olimpiusz Wsamnaraz, Onufry Taksometer).

Dystans przyda się z pewnością, co nie zmienia faktu, że dziełko Smolarskiego czyta się szybko, a zapomina jeszcze szybciej.

Okładeczka tego dziełeczka.
(źródło: Milczenie Liter)


 


Komentarze

Copyright © MILCZENIE LITER