DINO BUZZATI - Pustynia Tatarów [recenzja #160]
Książka wybitna.
***
OCENA:
Będzie dużo chwalenia, słodkości i komplementów. Będzie też trochę nieznośnie górnolotnych słów. Ponieważ, moi Drodzy, Pustynia Tatarów to jedna z tych nielicznych książek, które mają moc zmieniania życia.
Tak się składa, że ukazała się na nowo w odświeżonym wydaniu, z posłowiem Katarzyny Skórskiej.
Nie wiem, czy da się lepiej wydać 28 zł, niż kupując Pustynię Tatarów. Jeśli ktoś ma jakiś pomysł, czekam na propozycje. To rewelacyjna, perfekcyjna w każdym calu książka o mocy Wielkiego Zderzacza Hadronów.
Fabuła jest prosta jak budowa cepa. Świeżo upieczony oficer dostaje przydział w fortecy Bastiani. Porzuca więc dotychczasowe życie w mieście i wyrusza do położonej na uboczu fortecy. Czekał na ten moment tak długo, a mimo to, bliżej nieokreślone gorzkie myśli nie pozwalają mu się w pełni cieszyć tą chwilą. Jego młoda oficerska głowa jest pełna marzeń: o karierze wojskowej, uznaniu przełożonych, krwawych bitwach i bohaterskiej śmierci.
Dlatego też, gdy wreszcie dociera na miejsce, postanawia sobie, że forteca to tylko przystanek, początkowy etap drogi do chwały. Przecież nie jest byle kim, nazywa się Giovanni Drogo i jest wyjątkowym oficerem.
Bastiani to zapomniane przez świat miejsce. Drogo, nieco rozczarowany, słucha impulsu i postanawia natychmiast opuścić fortecę. W końcu jednak kapituluje: zostaje, ale tylko na 4 miesiące. Potem rusza dalej, ku chwale i sławie. Już na miejscu zauważa, że inni młodzi porucznicy przybywali do fortecy dokładnie z takim samym podejściem jak on. Większość z nich wciąż tam tkwi. Sekret tkwi w zdającej się nie mieć końca równinie: płaskiej i pustej, widocznej tylko z murów fortecy. To właśnie tytułowa pustynia Tatarów. Przednóżek Królestwa Północy i miejsce, na którym pewnego dnia pojawią się wrogie oddziały.
![]() |
Okładka pierwszego angielskiego wydania powieści, rok 1952. (źródło: www.biblio.co.nz) |
Tą nadzieją żyje forteca Bastiani, a Giovanni Drogo daje się ponieść tej zbiorowej halucynacji, niczym nieuzasadnionej wierze w nadchodzącą wielką bitwę, która z pewnością wydarzy się prędzej niż później.
Lata zaczynają lecieć coraz szybciej, a Drogo zapuszcza korzenie w niszczejącej fortecy. Codzienna rutyna osacza go coraz ciaśniej i nie chce puścić. Zna wszystkich ludzi, zna ukryte zakamarki fortecy, zna widok na pustynię Tatarów. Czy jest sens porzucać to wszystko?
Pozdrowił mamę jak kiedyś, z tą samą modulacją głosu, pewny, że znajomy odgłos kroków powinien ją obudzić. A jednak nikt nie odpowiedział, słychać było jedynie stukot dalekiej karocy. Głupstwo, pomyślał, śmieszny przypadek, być może. Pozostało mu jednak (…) przykre wrażenie; jakby łączące ich dawniej uczucie zaszło jakąś mgłą, jakby między nimi dwojgiem czas i oddalenie z wolna rozciągnęły zasłonę separacji.
Więcej nie zdradzę. Dodam tylko, że fabuła nie pędzi na złamanie karku, nie zaskakuje twistami, nie zawiera akcentów kryminalnych ani niesamowitych. Mimo to, dzięki kunsztowi autora, czyta się szybko, czyta się przyjemnie.
Buzzati niezwykle oszczędnie operuje słowem. Żadnego wodolejstwa, filozoficznych dysput, nużących opisów przyrody. Samo mięcho. W Pustyni Tatarów każda scena, każdy dialog ma znaczenie i czemuś służy.
Jadąc pierwszy raz do fortecy, rozmarzony i podekscytowany, spotyka starszego generała Ortiza. Pod koniec książki okaże się, że spotkanie te miało wymiar symboliczny.
![]() |
Ilustracja do dzieła Buzzatiego, autor: Nicola Ferrarese. (źródło: www.nicolaferrarese.com) |
Bolesna okazuje się próba powrotu do miasta. Drogo nie potrafi się odnaleźć w miejscu, do którego kiedyś przynależał. Starzy znajomi rozpierzchli się po świecie, nawet ukochana kobieta budzi niechęć. To już nie jest jego świat, nie potrafi się oprzeć wrażeniu, że coś go ominęło…
Trzy rozmowy z krawcem Prosdocimo – każda w kluczowym momencie fabuły.
Czarny, ruszający się punkcik, dostrzeżony na horyzoncie pustyni Tatarów przez jednego z wartowników fortecy.
Prorocze sny nawiedzające Droga co jakiś czas.
Mógłbym tak wymieniać jeszcze długo. A w bardzo ciekawym posłowiu Katarzyna Skórska zdradza inspirację Buzzatiego (wieloletnia praca w redakcji dziennika „Corriere della Sera”), ale zwraca także uwagę na kilka innych elementów tej historii, które łatwo przegapić: jej symetryczność (splecione losy Angustiny i Droga), baśniowość pewnych motywów (woźnica i włóczęga pojawiający się na drodze Giovanniego podczas pierwszej podróży do fortecy), przyspieszający bezlitośnie czas (pierwszych dziesięć rozdziałów obejmują okres czterech miesięcy, kolejna dziesiątka opisuje okres czterech lat, a ostatnia – kilkadziesiąt lat).
![]() |
Valerio Zurlini w 1976 roku nakręcił film na podstawie powieści Buzzatiego. Zdjęcia kręcono w Iranie, a muzykę skomponował Ennio Morricone. (źródło: www.paoladigiuseppe.it) |
Jak już mówiłem, w Pustyni Tatarów wszystko ma znaczenie.
Gdy czytamy o perypetiach Drogo, o tym, jak wciąga go Forteca, jak naiwnie się zachowuje, być może uśmiechniemy się w duchu. Ale tylko do czasu. W momencie, gdy zdamy sobie sprawę, ile drzwi zatrzasnęło się już za nami, mina rzednie.
Gorzki posmak tej brutalnej prawdy powoduje natychmiastową chęć zrobienia czegoś.
A Buzzati stoi gdzieś z tyłu z batem i smaga czytelnika po kuprze kolejnymi zdaniami o upływającym czasie.
Stwierdził, że w ciągu ostatnich miesięcy (od kiedy to dokładnie?) nie przeskakiwał schodów po dwa stopnie naraz. Głupstwo, pomyślał, fizycznie ciągle czuł się tak samo; wszystko miało znowu wrócić do normy (…). Nie przyszło mu do głowy najmniejsze podejrzenie, że ten wieczór był bardzo smutny, a na stopniach schodów – o owej określonej godzinie – kończyła się jego młodość; że następnego dnia, bez żadnego specjalnego powodu, nie powróci już do dawnego zwyczaju; ani pojutrze, ani później, ani nigdy.
Tutaj naprawdę nie ma jakiegoś wybitnego pomysłu, zapierających dech w piersiach eksperymentów. Nie ma nawet wciągającej fabuły. Braków jest wiele, ale są to deficyty zaplanowane i przewidziane przez autora.
Między innymi to dlatego właśnie Pustynię Tatarów czyta się wyśmienicie, chociaż nie będzie to smaczna, rozrywkowa lektura. Zdania krótkie, słownictwo niewyszukane, ot - książka, którą mógłby napisać każdy. Ale to pułapka, nie można być w większym błędzie. Bo właśnie ta zwyczajna, zdawałoby się, książka, wali po pysku mocniej niż naturalizm Celine'a, filozoficzne labirynty Borgesa i leksykalne żarciki Queneau.
Żyj, nie marnuj czasu, nie bądź jak Giovanni Drogo. Oczywiście podobnych rad może udzielić każdy nędzny coach z Facebooka, czy inny dziki trener. Ale Buzzati robi to w taki sposób, że pobudza do działania. Nie jutro, nie od poniedziałku, tylko zaraz, teraz. I nie namawia do kliknięcia w dzwoneczek ani do subskrybowania kanału.
Od razu ma się ochotę coś zrobić, zadzwonić do rodziców, pojechać na wakacje, albo chociaż naprawić cieknącą spłuczkę.
![]() |
Oto pisarz odpowiedzialny za powstanie tego dzieła - Pan Buzzati. (źródło: www.progettoxanadu.it) |
Drogo to przestroga, antyteza wzorcowego bohatera, to żółta kartka, którą arbiter Dino Buzzati wręcza każdemu z nas. Zasłużyliśmy? Nieistotne. Ważne, by wziąć się w garść i nie dostać czerwonej. Bo to, jak powszechnie wiadomo, skutkuje wyrzuceniem z boiska i koniecznością opuszczenia placu gry.
Z takich właśnie wyrzutków jak Drogo – żyjących gdzieś na uboczu, z dala od „prawdziwego” życia, Buzzati uczynił bohaterów swej książki. I aktywnie korzysta z tej garstki, którą sam uwięził w Fortecy. Z niedoboru postaci, ograniczonej murami fortecy przestrzeni i uschniętej fabuły sklecił książkę, co się zowie. Trzeba być nie lad sztukmistrzem, by z takich składników upichcić prawdziwe dzieło, i nie waham się użyć tego słowa.
Jestem zachwycony, a z każdym kolejnym rokiem coraz trudniej wywołać we mnie ten stan. To jedna z najlepszych i najbardziej wartościowych książek, jakie przeczytałem w ostatnich latach.
Lektura obowiązkowa nie tylko dla młodych, ale chyba jeszcze bardziej dla każdego przedstawiciela wieku średniego.
Szanowny Czytelniku, Droga Czytelniczko - proszę przeczytać tę książkę. Dla dobra własnego i Waszych bliskich.
Czuł, jak z najdalszych granic zbliża się do niego cień, zataczający coraz szersze kręgi, może była to sprawa godzin, może tygodni lub miesięcy; ale nawet miesiące i tygodnie są zupełnie niczym, jeśli dzielą nas od śmierci.
Komentarze
Prześlij komentarz
Jeśli recenzja lub książka wzbudziła w Tobie jakiekolwiek emocje - nie wahaj się, SKOMENTUJ :)