ALEKSIEJ K. TOŁSTOJ - Upiór [recenzja #16]



Niepozorna książeczka, a ileż satysfakcji. 


A.K. Tołstoja poznałem przy okazji antologii rosyjskich opowieści niesamowitych. Jego Rodzina Wilkołaka należała do najlepszych opowiadań zbioru. Zachęcony świetnym klimatem, dotarłem i do Upiora. A żeby do niego dotrzeć, należało się wpierw przedrzeć przez cały szwadron Tołstojów-literatów. Odepchnąć łokciem Annę Kareninę od Lwa Tołstoja, ominąć bajkowe chaszcze Aleksego Nikołajewicza... 

Hrabia Aleksiej Konstantinowicz Tołstoj w wieku dojrzałym. Autor obrazu: Ilya Repin
(źródło: domena publiczna)


W końcu się udało, ale gdy już dotarłem do właściwego Tołstoja, pojawił się zawód. Trudno spodziewać się czegoś dobrego, jeśli już na pierwszej stronie opowiadania pada zdanie "Na naszym balu zjawiły się upiory".

Tołstoj jednak ze zręcznością kuglarza prowadzi fabułę. Mamy więc bal z udziałem rosyjskich arystokratów i szlachciców, opuszczone domostwa, nocne majaki, szkielety, tajemnicze obrazy.

Wszystko podane ze smakiem i z nutką niedopowiedzenia. Tołstoj nie wymyśla świata na nowo, nie rewolucjonizuje literatury: dobiera znane wszystkim składniki, doprawiając je swoim talentem. Upiora zjada się więc z przyjemnością - koniecznie po zmroku i w samotności!

Obowiązkowo należy wspomnieć o postaciach : swą opowieść Tołstoj zapełnił galerią charakternych postaci - bladym Rybarowem, radcą stanu Tielajewem (nieodłączna tabakiera), czy młodą żmijką - Zofią Karpowną. I to wszystko na ledwie 120 stronach. Bez kiczu, za to z wszechobecnym klimatem grozy. Trudno uwierzyć że Upiór został opublikowany już w 1841 roku.

Mało tego - coś, co wydaje nam się oczywiste na początku historii, obrasta wątpliwościami wraz z kolejnymi stronami. Tołstoj prowadzi wyrafinowaną grę z czytelnikiem - a to element, do którego mam słabość.

Serdecznie polecam!

Komentarze

Copyright © MILCZENIE LITER