Opowieści niesamowite z Hispanoameryki [recenzja #58]

 


Kolejna petarda od Państwowego Instytutu Wydawniczego. 

***


📕 WYDAWNICTWO: Państwowy Instytut Wydawniczy
🕒 ROK WYDANIA: 2022
📖 ILOŚĆ STRON: 500

OCENA: 

    


Jestem niepoprawnym miłośnikiem cyklu niesamowitości od PIW-u, co nadaje niniejszej recenzji podwójny ładunek subiektywności.

Zamówiłem przedpremierowy egzemplarz i wyczekiwałem go z wielką niecierpliwością. Tylu znajomych czekało na mnie! Dopiero co pisałem o Roberto Arltcie, o Bioy Casaresie, na liście najlepszych opowiadań grozy umieściłem Fuentesa i Quirogę… a tutaj bach! Wszyscy znaleźli się w jednym zbiorze i to często z opowiadaniami publikowanymi pierwszy raz w Polsce. Jakże wielka więc była moja ekscytacja. Przeczuwałem, że znowu będzie dobrze.

Znowu, bo - przypomnijmy – poprzednią część cyklu, z polskimi opowieściami niesamowitymi, uznałem za jedną z najlepszych książek roku 2021. (recenzja książki TUTAJ, ranking za rok 2021 – TUTAJ).

Garść formalności: jest to szósta część cyklu (po niesamowitościach francuskich, rosyjskich, niemieckich, angielskich i polskich) i nieostatnia: jak informuje blog Literatura Niesamowita, w kolejce czekają już włoskie i skandynawskie. Wydawniczo nie można książce nic zarzucić: twarda okładka, szyte stronice, pachnący papier, przedmowa, krótki rys biograficzny każdego z autorów – jest wszystko, co powinno się w takim zbiorze znaleźć. Z radością konstatuję, iż przedmowa nie zdradza kluczowych elementów fabuły żadnego z opowiadań, dlatego śmiało to od niej można (a nawet trzeba!) rozpocząć lekturę.

Dla fanów literatury iberoamerykańskiej (do których sam się zaliczam), geograficzna ciekawostka: z 35 opowiadań, aż 24 reprezentuje literaturę argentyńską, 3 wywodzą się z Nikaragui, 2 z Meksyku, po 1 z Peru, Urugwaju i Wenezueli. Dominacja argentyńska nie dziwi, zaskakuje natomiast słaba reprezentacja Meksyku oraz brak jakichkolwiek przedstawicieli z Kolumbii czy Chile (nie wspominając już nawet o Gwatemali czy Hondurasie) – nie chce mi się wierzyć, że tamtejsza proza nie ma się czym pochwalić w dziedzinie literatury niesamowitej. Ów brak różnorodności na tle geograficzno-społecznym stanowi mój jedyny poważny zarzut w stosunku do Opowieści niesamowitych z Hispanoameryki. Nawiasem mówiąc, argentyńskie motywy panoszą się nawet w opowiadaniach autorów z innych krajów, przykładowo jeden z bohaterów u Rubéna Darío to uciekinier, który przybył do Argentyny, a swoją opowieść snuje nigdzie indziej, jak w jednej z piwiarni w Buenos Aires.

I wyobraźcie sobie, że wśród tych 35 opowieści, ledwie 3-4 można uznać za słabe lub przeciętne. Pozostałe historie to rzeczy przyzwoite, dobre, a nierzadko i wyśmienite. Pozwólcie, że wymienię 10 najlepszych z nich. Moim zdaniem są to (kolejność nieprzypadkowa):


10. RUBÉN DARÍO – Tanatofobia

Solidna rzecz, podobnie zresztą jak pozostałe dwa opowiadania Nikaraguańczyka. James Leen, ceniony profesor, opowiada nad kuflem piwa dlaczego nie potrafi spać bez światła i znieść nie może samotności opustoszałego domu. To historia o ojcu, Johnie Leenie, o śmierci, strachu i smutku. Pozytywne zaskoczenie!

Portret Nikaraguańczyka, autorstwa José Lamuño.
(źródło: Collection Luis Felipe Ibarra, Paris)

9. LEOPOLDO LUGONES – Niewytłumaczalne zjawisko

Od razu widać, że niesamowitości to dla Lugonesa nie pierwszyzna. Wie jak poprowadzić akcję, zręcznie wprowadza klimat. Bohater, podróżujący przez rolnicze prowincje Santa Fe, trafia do domu pewnego Anglika, samotnego wdowca, uchodzącego powszechnie za dziwaka. Szybko się dogadują, a eksperyment polegający na odrysowaniu ołówkiem konturów cienia Anglika, przynosi zaskakujący rezultat…

8. ROBERTO ARLT – Czerwony księżyc

Podczas imprezy w luksusowym hotelu, skrzypek orkiestry dostaje wiadomość. Rozrywa kopertę, czyta ją, po czym przekazuje list reszcie zespołu i opuszcza salę. Po chwili to samo robi klarnecista i reszta muzyków, a po nich kelnerzy nagle bez słowa wstają i wychodzą. Daje to początek niesamowitym wydarzeniom. Wizje Arlta przybierają niepokojąco fatalistyczny wyraz w świetle bordowej łuny księżyca.

Palma sam wyglądał jak postać z horroru.
(źródło: domena publiczna)

7. CLEMENTE PALMA – Biały Folwark

Żyjemy naprawdę czy życie to tylko długotrwała iluzja? – pyta na początku opowiadania Peruwiańczyk Clemente Palma. Wokół tego problematu rozplata następnie sieć fabuły, osnutą wokół małżeństwa bohatera i jego kuzynki Cordelii, i tajemniczych wydarzeń które zdarzyły się (czy aby na pewno?) w zapomnianym przez świat majątku, zwanym Białym Folwarkiem.

6. ADOLFO BIOY CASARES – Paulina, In Memoriam

Casares po raz pierwszy i nie ostatni. Przejmujące do szpiku kości studium tęsknoty, miłości i zazdrości, w nieco niesamowitym anturażu. Wymaga skupienia!

Bioy Casares.
(źródło: www.ebay.com)

5. ADOLFO BIOY CASARES – Ostatnie piętro

Jedna z pięciu miniaturek Argentyńczyka w tym zbiorze. Uwielbiam takie historie, kiedy na moment, na jedną tylko chwilkę, uchylają się przed nami drzwi do innego świata, do innej rzeczywistości. Jeśli nie skorzystamy z tej sposobności, nie powtórzy się ona nigdy więcej. Ta z pozoru beztroska, krótka opowiastka, kryje w sobie tęsknotę za innością, równoległym wymiarem, próbując złapać za rękę to, czego nie rozumiemy.

4. ADOLFO BIOY CASARES – Stany ducha

Dziełko. Liczy niewiele ponad stronę, a zasiewa więcej niepokoju niż kilka tomów opowieści grozy razem wziętych. Bardzo nieswojo się poczułem po przeczytaniu. Casares kolejny raz zadziwia skalą swojego talentu.

3. EDUARDO BLANCO – Numer 111. Nocna przygoda w operze

Pozytywne zaskoczenie! Zręcznie napisana dykteryjka o wyborach, jakie podejmujemy w życiu. Należy jednak zwracać baczną uwagę na to, kto nas zaczepia w teatrze lub operze i kto siedzi na fotelu obok. Bądźcie czujni. Ja już nigdy nie usiądę na miejscu oznaczonym numerem 111.

2. ADOLFO BIOY CASARES – Kłamstwo ze śniegiem w tle

Historia w historii, czyli jeden z ulubionych, szkatułkowych motywów argentyńskiego pisarza. Casares w wyśmienitej formie: miesza wątki, ale nie zapomina w tym wszystkim o czytelniku. Już po kilku stronach sam umierałem z ciekawości by dowiedzieć się więcej o tajemniczym Duńczyku Vermehrenie. Dlaczego mieszka na uboczu ze swoimi córkami? Dlaczego z nikim nie utrzymuje kontaktu, a do ciekawskich intruzów strzela bez ostrzeżenia? Można tej spojrzeć wyżej: czy relacji z tych wydarzeń można zaufać? Albo jeszcze dalej: czy autor przekazujący relację tej osoby, nie zniekształca jej? Taka właśnie jest proza Casaresa: można się po niej ślizgać pobieżnie, jak po lukrze na cieście i też będzie smacznie. A dla literackich głodomorów czeka więcej: wystarczy wgryźć się w środek, by zasmakować tej niezwykłej mieszanki różnych smaków i warstw. I się w niej zatracić.

La trama celeste ("Podniebny spisek") - to właśnie z tego zbioru pochodzi opowiadanie pt. "Kłamstwo ze śniegiem w tle"
(źródło: domena publiczna)

1. CARLOS FUENTES – Vlad

Najnowsze, najdłuższe i najlepsze opowiadanie w zbiorze. Meksykański pisarz napisał je w 2004 roku, 8 lat przed swoją śmiercią. Fuentes niczym wytrawny artysta, siedzi w fotelu i lekko zblazowaną miną żongluje kliszami z pogranicza opowieści grozy, wampiryzmu i niepokoju. Wie co robi: owa autorska reinkarnacja Vlada Palownika, okraszona szczyptą perwersji i malowniczą scenerią Meksyku, nabiera unikatowego smaku. Fuentes zadbał o kilka zaskakujących detali, a raz nawet udało mu się autentycznie mnie przestraszyć. Jest we Vladzie także ukryta przestroga, ostrzeżenie przed najbardziej podstępnym, niewidocznym mordercą ludzkości: rutyną.

Jedna z okładek "Vlada".
(źródło: domena publiczna)

I wtedy z bocznej wieżyczki wyfrunęły niezgrabnie - wszak to potworne szczury wyposażone w błoniaste skrzydła - ślepe nietoperze, latające stworzenia zaopatrzone w potężne i owłosione uszyska, udawały się na poszukiwanie nowej kryjówki. Czy to Asuncion i Magda, otoczone chmarą niewidzących stworzeń?

Poszedłem do samochodu. 

W środku coś się ruszało. 

Jakaś niewyraźna postać.

Frykasów jest tu więcej. Przebłyski formy prezentuje wreszcie „udostępniona” polskiemu czytelnikowi Silvina Ocampo, prywatnie żona Bioy Casaresa (Rozkosz i kara), poniżej pewnego poziomu nie schodzi urugwajski ekscentryk Horacio Quiroga (niesamowicie poplątana, intrygująca nowela Ścigani, mistrzostwo obserwacji psychologicznej), Rubén Darío, ciekawe są pozostałe opowiadania Casaresa, czy Lanchitas Jose Maria Barceny.

Bioy Casaresowi muszę poświęcić osobny akapit. Przebłyski geniuszu pokazywał już wcześniej, w nieco dłuższych formach literackich (Sen o bohaterach, czy Sześć zagadek dla Don Isidra Parodiego, napisanych wspólnie z Borgesem). Ale to, co robi w opowiadaniach, przechodzi ludzkie pojęcie. To wysmakowane, arcyinteligentne historie, rozchodzące się w kilku kierunkach naraz, pozostawiające wiele furtek do interpretacji. O jego literackim kunszcie najlepiej świadczy fakt, że potrafi zmusić do zastanowienia, rozbawić i zaniepokoić opowieścią, która zajmuje raptem jedną stronę. Pielęgnuje on swoje ulubione motywy (historia w historii, równoległe wymiary, lustra), prowadzi także wyrafinowaną grę z czytelnikiem, pełną szyfrów i aluzji. Przykładowo, inicjały jednego z bohaterów Podniebnego spisku to C.A.S (Carlos Alberto Servian) - zupełnie jak początek nazwiska "Casares". W Kłamstwie ze śniegiem w tle uwiarygadnia opowiadana historię swoim własnym nazwiskiem. Dopiero po chwili orientujemy się, iż lakoniczny podpis "A.B.C." to sam Adolfo Bioy Casares. I tak dalej... 

W Opowieściach niesamowitych… znajdziemy aż 8 opowiadań argentyńskiego pisarza i każde z nich jest co najmniej niezłe. 6 uważam wręcz za bardzo dobre. Casares jest idealnym dowodem na to, że da się połączyć dobrą rozrywkę z literaturą na wysokim poziomie. Jak już wspomniałem, jego proza przypomina mi menu w restauracji: kto ma ochotę na lekką przekąskę, dostanie ją. Miłośnicy ciężkostrawnych dań też znajdą coś dla siebie. Wszystko zależy od tego, jak mocno się wgryziemy i do której warstwy jego twórczości uda nam się dotrzeć. Dla każdego coś miłego, i to wszystko w jednym menu, w jednym zaledwie opowiadaniu!

Chciałbym niniejszym zaapelować do PIW oraz Tomasza Pindla (chociaż pewnie i tak tego nie przeczytają): przetłumaczcie i wydajcie zbiór opowiadań Casaresa. Proszę. Nie, błagam!

Opowieści niesamowite z Hispanoameryki są kolejną perełką w arsenale Państwowego Instytutu Wydawniczego. To lektura obowiązkowa dla miłośników opowieści grozy, fanów twórczości iberoamerykańskiej i wszystkich koneserów dobrej literatury. Lektura, która inspiruje, niepokoi i dostarcza rozrywki. Starannie dobrane opowiadania i eleganckie wydanie dopełniają obrazu klasyka, którego warto mieć na swojej półce.

Niniejszym ogłaszam, że pozostaję niepoprawnym miłośnikiem cyklu niesamowitości od PIW-u.

Komentarze

  1. Nie wiedziałam, że taki zbiór się ukazał. Bardzo bym chciała go przeczytać. :) A czy wszystkie opowiadania tłumaczył Tomasz Pindel?

    OdpowiedzUsuń
  2. A nie tylko :) Tłumaczyła także Nina Pluta. Serdecznie polecam! Fascynująca literacka podróż z dreszczykiem.

    OdpowiedzUsuń
  3. recenzja klasa

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Jeśli recenzja lub książka wzbudziła w Tobie jakiekolwiek emocje - nie wahaj się, SKOMENTUJ :)

Copyright © MILCZENIE LITER