CAN XUE - Tajemniczy pociąg [recenzja #152]

 


Drobna książeczka o wielkich sprawach.

***


📕 WYDAWNICTWO: Państwowy Instytut Wydawniczy
🕒 ROK WYDANIA: 2025
📖 ILOŚĆ STRON:  122


                    OCENA:                      

               
 

Wszyscy lubimy przyjmować rady od innych - nie zaprzeczajcie.

Cenną życiową wskazówką dzieli się z nami także Can Xue, znana chińska pisarka. Warto zanotować:

jeśli jesteś zaopatrzeniowcem na fermie drobiu, a Twój szef nagle postanawia wysłać Cię w podróż pociągiem – nie zgadzaj się.

Główny bohater książki, niejaki Blizna, nie zwietrzył podstępu i uwierzył na słowo, że wybiera się jedynie po paszę. 

Fabuła (nie będzie spojlerów) przedstawia się z grubsza następująco.

Wspomniany Blizna był zwyczajnym pracownikiem na zwyczajnej fermie drobiu. Czasem coś źle zrobił, zdarzało mu się nawalić, ale byli gorsi. Pewnego razu dyrektor fermy wysyła go w podróż pociągiem gdzieś na północ w celu zakupu paszy. Wręcza podwładnemu pieniądze i, ba!, nawet podwozi go na dworzec. Przekonanie Blizny o kolejnym rutynowym wyjaździku wkrótce zaczyna pękać. Rzeczywistość zaczyna się deformować, a ludzie zachowywać w sposób osobliwy i nieprzewidywalny.

Konduktor, który upodobał sobie Bliznę i nęka go jałowymi rozmowami, zdaje się zwiastować nadchodzące, tajemnicze wydarzenia. Sprawia wrażenie, jak gdyby wiedział więcej, ale nie chciał – bądź nie mógł – tego zdradzić.

Zresztą, nie potrafił opowiadać: gubił wątki, był rozmówcą drętwym, chaotycznym i przewidywalnym. Pytanie tylko, czy robił to wszystko celowo, czy może był to element większego planu, scenografii przygotowanej gdzieś wysoko, której Blizna, leżący na dolnej leżance w kuszetce pierwszej klasy, nie potrafił jeszcze dostrzec.

Sam się zastanawiałem, czy konduktor chciał mu coś faktycznie przekazać, może nawet ostrzec? A może tylko bawił się jego kosztem…

Konduktor o czerwonych policzkach miał wyjątkowo bujne owłosienie na prawie całej twarzy upstrzonej gruzłami krost. Był towarzyski i nieco zbyt gadatliwy. (…) Blizna mu współczuł, odnosił jednak wrażenie, że żona i dzieci mieszkające w mieście gdzieś na północy stały się jedynie bladym wspomnieniem, błahym pretekstem do otwarcia ust, bowiem miejsce w sercu mężczyzny zajmuje coś innego, coś, co zaraz się wydarzy, czego wyczekuje i się obawia. Nie potrafił uporać się z rosnącym napięciem i dlatego wpadał do przedziału, żeby rozmową zająć myśli.

Niewiele jest rzeczy stabilnych w narracji Can Xue. Sam pobyt Blizny w przedziale jest jedną wielką negacją. Próbuje nawiązać rozmowę z pasażerem śpiącym na górnej leżance – bezskutecznie, szarpie się z drzwiami, które okazują się być zablokowane od zewnątrz, pociąg jest niby ogrzewany, ale wszyscy marzną… Bliźnie nie udaje się (przez pewien czas) ani wyjść, ani nawiązać żadnego sensownego kontaktu ze współpasażerami.

Mało tego, w pociągu spotyka znajomych pracowników z fermy drobiu – Starego Dana, a później elektryka. Dyrektor fermy ponoć żałował, że wsadził Bliznę do pociągu i wysłał za nim elektryka. Znajomi zdają się rozumieć, co jest grane, w przeciwieństwie do wiecznie zagubionego Blizny – co strasznie go irytuje.

Jeszcze w pociągu bohater nawiązuje relację z otyłą kobietą, ukrywaną przed światem obok wagonu jadalnego. Nazywa ją Gęsią. Chociaż Gęś znalazła się w pociągu o wiele wcześniej, niż Blizna, jest jedyną osobą, która próbuje mu pomóc i wyjaśnić pewne sprawy. Dlaczego akurat ona?

Gdyby ta niepozorna kobieta usiadła obok w pociągu, nie zwróciłbym na nią większej uwagi. Tymczasem, kto by pomyślał, to ona właśnie go wymyśliła.
(źródło: www.elconfidencial.com)

Tajemnic jest tu znacznie więcej. A wspomniany szef Blizny, dyrektor fermy? Czy wiedział, co się stanie i świadomie wysłał go w tę podróż? Odwiózł go przecież aż pod dworzec, co już samo w sobie było bardzo podejrzane.

Blizna został wysłany na północ – a właśnie gdzieś na północy konduktor zostawił swoją rodzinę. Czy to znaczy, że Blizna podróżuje tam, skąd wyjechał konduktor, co by oznaczało, że zmierzają w dwóch przeciwnych kierunkach? A może to moja nadinterpretacja.  

Niedługo potem dochodzi do wypadku, a akcja drugiej części książki toczy się już poza granicami kolejowych wagonów.

Kilka słów o autorce. 
(fot. Milczenie Liter)

Ranni pasażerowie zostają rozlokowani w namiotach, gdzie jęczą i cierpią. Niektórzy nie mieszczą się w środku i muszą koczować na zewnątrz, narażeni na ataki wilków. Co robić, gdzie iść, dlaczego im dalej w las, tym trudniej zrozumieć cokolwiek z tego, co się dzieje? 

Blizna też cierpi, ale bardziej psychicznie: jego poczucie zagubienia rośnie. Gdy podejmuje próby rozmowy, jest wyśmiewany lub odtrącany. To wszystko się niby dzieje naprawdę, ale jednocześnie przypomina jakiś surrealistyczny teatrzyk na obrzeżach miasta.

W obozie uwagę zwraca dziwna, ubrana na biało kobieta, Yishu.

Blizna zauważył, że jedna osoba czuwa, kobieta siedziała przy pobliskiej ścianie namiotu i poruszała rękami tak, jakby szyła pomimo mroku. Jej spokój wzbudził w Bliźnie ciekawość. (…) Jej białe ubranie lśniło w mroku, stanęła razem z elektrykiem przed leżącym na ziemi Blizną, który zadzierając głowę, zauważył, że jest wyższa od większości ludzi. Kiedy się nad nim pochyliła, poczuł przenikający go lodowaty dreszcz.

Wspaniale to rozgrywa Can Xue. Z bezlitosną determinacją szachisty wykonuje kolejne ruchy, a każdy z nich coraz bardziej zaburza poczucie rzeczywistości. Nie tylko Blizny, ale i czytelnika. Często stosuje zasadę kontrastu – wydarzenia głębsze, tajemnicze, mistyczne, sąsiadują z trywialnymi uwagami i przyziemnymi komentarzami. Czytelnik miota się między dwoma światami i dryfuje gdzieś w szarej strefie gdzieś pośrodku, próbując się połapać, o co w tym wszystkim chodzi.

Blizna również zauważył, że kobieta nie interesuje się jego odpowiedzią, w głębi jej wielkich czarnych źrenic działo się już coś innego – zaglądała mu w serce, jego samego nie widząc, a jej spojrzenie nie skupiało się na niczym. […]

- Przepraszam, jakie ma pan hobby?

Blizna nie potrafił odpowiedzieć.

- (…) Powinien pan uprawiać jakiś sport. Na podłodze leżą hantle, może pan poćwiczyć, wzmocnić mięśnie.

I nie chodzi tutaj o surrealizm i groteskę. W historii opowiedzianej przez Can Xue nie pojawiają się żadne potwory, przedmioty nie ożywają, zwierzęta nie mówią. Jest, jak już wspomniałem, chyba normalnie. Cały czas miałem wrażenie, że to pozory; fundamenty z papieru, które zaraz runą. Wątpliwa, a w najlepszym razie nieznana, wydaje się celowość istnienia bohaterów Tajemniczego pociągu.

Jak natrętnie bzyczący komar, Bliznę osacza przeczucie, że wszyscy udają i coś przed nim ukrywają. Chce za wszelką cenę rozgryźć tę zagadkę, zmierzyć ją ziemską, racjonalną logiką. Tymczasem w świecie tajemniczego pociągu jest to niemożliwe. 

Cóż to za pociąg? Dlaczego kończy swój bieg? Po co te całe obozowiska na pustkowiu? I wreszcie: dlaczego wszyscy zdają się krzątać wokół swoich zajęć, nie podejmując próby zrozumienia tego, co się dzieje dokoła? 

Obraz Gregga Chadwicka pt. "Mystery train" z 2016 roku.
(źródło: www.greggchadwick.com)

Kompasem i wskazówką może być trzecia, najkrótsza część książki. Jednak nawet ona nie daje jednoznacznej odpowiedzi. I dobrze: dzięki temu dla jednych będzie to realistyczna opowieść z dawką niekomfortowych sytuacji, dla innych metaforyczna wędrówka ze świata snu. Obie opcje są poprawne.

Can Xue przypomina: nic nie jest proste. Nie wszystko jest tym, co się wydaje. A największą zagadką ze wszystkich, jest nasze własne istnienie. Boleśnie krótkie, czy nieskończone? Uzasadnione, czy bezcelowe? Jaki wpływ mamy na to, co się wydarzy?

Nie są to oczywiście pytania oryginalne, co nie znaczy, że łatwo na nie odpowiedzieć. Nurtowały ludzi od wieków, i nurtować będą jeszcze długo. Xue próbuje się z nimi zmierzyć po swojemu, z urokiem wplatając w egzystencjalną narrację Bogu ducha winnych sprzedawców drobiu, konduktorów i otyłe kobiety.

W każdym razie ja będę czytać Tajemniczy pociąg drugi raz, a to olbrzymi komplement. 

To króciutka, torebkowa proza, a jednocześnie literatura zdecydowanie z górnej półki.  Na swoich 100 stronach zadaje całe mnóstwo pytań, lecz na żadne z nich nie odpowiada.

Komentarze

  1. To coś dla mnie, bo mam słabość do książek z akcją osadzoną w pociągu i takich, które są na poły realistyczne, na poły oniryczne. Myślę, że taki utwór jest bardzo trudno napisać i że takie utwory tworzą raczej autorzy latynoamerykańscy, a nie niepozornie wyglądające Chinki. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Też uwielbiam akcję osadzoną w pociągach! Zresztą i w "realu" jest w nich jakaś magiczna moc :) A czytałaś "Ulicę żółtego błota" tej samej autorki? Tu już nie ma pociągu... za jakiś czas wrzucę recenzję, ale pod pewnymi względami zniszczyła mnie ta książka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, że podróż pociągiem dostarcza mocy. :) Prowokuje do wspomnień, rozmyślań itd. Nie czytałam, bo w ogóle nie słyszałam o tej autorce. Książka Cię zniszczyła pod pewnymi względami... hmm, brzmi to bardzo niepokojąco. Czekam więc na recenzję i na pewno niebawem sięgnę po któryś z tych tytułów.

      Usuń

Prześlij komentarz

Jeśli recenzja lub książka wzbudziła w Tobie jakiekolwiek emocje - nie wahaj się, SKOMENTUJ :)

Copyright © MILCZENIE LITER